Przygody polskich sportowców

To słowo powinno być raczej ujęte w cudzysłów, bowiem niektóre z tych przygód polskich sportowców kończyły się uszczerbkiem na zdrowiu, inne wykluczeniem z kadry, jeszcze inne więzieniem.

Przygody Zdzisława Krzyszkowiaka

Zdzisław Krzyszkowiak, nasz świetny długodystansowiec, mistrz olimpijski z Rzymu miał na swoim koncie wiele przygód, z których przynajmniej jedna uniemożliwiła mu występ na Olimpiadzie w Melbourne (bieg na 3000 m z przeszkodami), ponieważ pogryzł go pies pałętający się po wiosce olimpijskiej. Mimo to w 1960 roku został autorem rekordu świata w biegu na 3000 m z przeszkodami. Zdobył dwukrotnie mistrzostwo Europy w 1958 roku na mistrzostwach w Sztokholmie.

Pewnym paradoksem jest to, że jako dziecko przeszedł krzywicę. Nie przeszkodziło mu to w tym, by zostać na różnych dystansach biegowych trzynastokrotnym mistrzem Polski.

"Przygoda" Jerzego Pawłowskiego

Nasz najlepszy szablista, pięciokrotny medalista igrzysk olimpijskich spędził dziesięć lat w więzieniu, będąc wcześniej (w 1976 roku) skazanym na 25 lat za współpracę CIA (i degradację ze stopnia majora na szeregowca). Po dziesięciu latach odsiadki miał zostać wymieniony w ramach wymiany szpiegów na Mariana Zacharskiego. Mimo to postanowił zostać w Polsce, gdzie potem szablą zajmował się tylko amatorsko.

Przygoda Włodzimierza Lubańskiego

Nasz legendarny piłkarz przeżył wiele przygód, choćby jako reprezentant kadry narodowej. Na pewno dobrze wspomina grę w belgijskim Loceren.

Jednak w sensie negatywnym należy potraktować mecz eliminacyjny naszej kadry z Bułgarami, rozegrany w 1972 roku w Starej Zagorze. Sędziował wtedy wyjątkowo stronniczy sędzia rumuński Paduranu, który wręczył Lubańskiemu czerwoną kartkę za dyskusję z nim dotyczącą niesłusznie przyznanego rywalom rzutu karnego. Mimo to Polacy przeszli eliminacje i zdobyli złoty medal na igrzyskach olimpijskich wygrywając z Węgrami 2:1.

Znamienną sytuację w tym finale, który jeszcze bardziej zagrzała Polaków do walki, była przekazana w trakcie meczu informacja, że nasz bokser Jan Szczepański akurat zdobył złoto.

Przygoda Władysława Kozakiewicza

To chyba jedna z najbardziej znanych i najbardziej symbolicznych przygód polskich sportowców, choć autor "wała" pokazanego Sowietom, którzy wygwizdywali go, nie miał może na myśli takiego efektu jak to odczuli Polacy.

Było to podczas olimpiady w Moskwie w 1980 roku, bojkotowanej przez wiele krajów za agresywną politykę Związku Sowieckiego. Nasz tyczkarz skoczył wtedy na wysokość 5,78 m, jednocześnie bijąc rekord świata.

Komentarze

Komentarze dodane przez użytkowników